poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 8 część 2 - Wspomnienia walczące z teraźniejszością

POWRÓT!

Stęskniłam się za pisaniem tutaj i za namową i motywacją mojej kochanej przyjaciółki Ali (do której serdecznie zapraszam, ponieważ jest początkującą i bardzo obiecującą autorką Dramione), postanowiłam znowu nawiedzić ten blog i kontynuować historię Dramione. Stwierdziłam, że rozdziały, aby były dynamiczne i przyciągały czytelników do siebie będą raz po raz krótsze lub dłuższe (zależy od sytuacji panującej w tej opowieści). Poprzednio trochę za bardzo przeceniłam swoje siły i często, żeby rozdziały były długie pisałam bardzo rozlegle, czasami zdarzało mi się przynudzać. Także teraz postaram się płynnie operować opowieścią, aby czytelnicy jak i ja, autorka byli usatysfakcjonowani. Długo mnie nie było, więc pewnie wiele z Was zapomniało jaka akcja toczyła się w tej opowieści, dlatego też podlinkuję tutaj prolog, a jeśli ktoś chce przejść od razu do historii to zapraszam do przeczytania.

Życzę pozytywnego odbioru. :)

~~~

Hermiona czuła gorące łzy na swoich policzkach i urywany oddech walczący w jej piersi. Nie sądziła, że można tak skrzywdzić człowieka… swoją własną córkę! Jak Pan Black mógł być taką bezduszną bestią chcącą pokazać swoją wyższość w sposób niedopuszczalny. Szatynka popatrzyła na zdjęcie, które trzymała w rękach. Na szkle widniało kilka słonych kropelek z jej oczu. Starła je szybko rękawem bluzki, po czym popatrzyła na Narcyzę, która z przymkniętymi powiekami walczyła o to, aby się nie rozpłakać. Zdradzały ją jednak usta drżące z emocji. Hermiona objęła ją jedną ręką i ścisnęła lekko.
- Leon… to ten chłopak ze zdjęcia? To on dał Pani łańcuszek? – pomimo, że znała prawdę, chciała ustalić to wszystko jeszcze raz na spokojnie.
Pani Malfoy otworzyła powoli oczy i uśmiechnęła się delikatnie.
- Tak. Od niego dostałam to serduszko. Ucieczka miała być naszym początkiem, nie końcem – uśmiech zamienił się w grymas – Planowaliśmy zacząć wszystko od nowa. Znaleźć mieszkanie w świecie mugoli, pracować, pobrać się i mieć dzieci. Jednak wszystko zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Leon był wspaniałym człowiekiem i nie zasłużył na taki los. Gdybym wiedziała, że tak to się potoczy zostawiłabym go. Cierpielibyśmy, ale on by żył. Nic już nie mogę zrobić. – wstała i podchodząc do komody dotknęła opuszkami palców łańcuszek z serduszkiem – Było mi bardzo ciężko, ale nie żałuję, że wałczyłam o miłość. Jeśli nie jesteś gotowy na miłość, jak możesz być gotowy na życie?* - wyrecytowała Pani Malfoy odwracając się do Hermiony pochłoniętej tą opowieścią – Później poznałam Lucjusza. – uśmiechnęła się lekko – Na początku naszej znajomości, czyli dzień przed ślubem byłam niewiarygodnie wredna. – zaśmiała się pod nosem – Zaimponowałam mu tym, choć on też nie chciał się żenić z dziewczyną, którą znał tylko ze szkoły. Mimo wszystko powiedzieliśmy sobie sakramentalne „TAK” i wtedy zaczęła się nasza przyjaźń. Nie naciskaliśmy na siebie. Miłość przyszła z czasem. Pokochałam go za to, że pomimo swojej wrodzonej arogancji czułam się przy nim bezpiecznie. Wiedziałam, że ceni sobie moje zdanie i, że zawsze mogę na niego liczyć. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, choć muszę nadmienić, że Lucjusz był bardzo przystojny. – Narcyza zachichotała ponownie – Owocem naszego związku był Draco. Nie żałuję nic co jest związane z mężem i moim synkiem. Jesteśmy dobrą rodziną. Kochamy się, nawet jeśli nie widać tego publicznie. – Hermiona zrozumiała aluzję Narcyzy. Państwo Malfoy’owie nie afiszowali się z pozytywnymi emocjami, ale było widać, że się kochają i szanują. – Wiesz dlaczego Ci o tym wszystkim opowiedziałam? – spytała nagle kobieta.
Szatynka ocuciła się nieco i zawstydzona swoim brakiem racjonalnego myślenia pokiwała przecząco głową.
- Mówię Ci o tym wszystkim, ponieważ jesteś mugolaczką. Chcę Tobie jak i Draconowi uświadomić, że krew i pochodzenie nie ma znaczenia. Ty to rozumiesz, ale on niekoniecznie. Zbyt długo słuchał Lucjusza, żeby z dnia na dzień zmienić nastawienie do świata. Jednak tą historią próbuję Ci pokazać, że ja nigdy nie byłam źle nastawiona dla ludzi niemagicznych. Leon nauczył mnie szacunku dla wszystkich. – uśmiechnęła się i podeszła do Hermiony ściskając jej wyciągniętą rękę – Obiecuję, że z mojej jak i Dracona strony nie stanie Ci się żadna celowa krzywda. Jeśli będzie to konieczne, zrobimy nieszkodliwe, teatralne rany, aby nikt nie domyślił się, jak Cię traktujemy. – Narcyza uśmiechnęła się krzepiąco.
Aby nikt nie domyślił się, że żyję i mam się dobrze – pomyślała szatynka ze zdziwieniem i wdzięcznością wymalowaną na twarzy.
- Pani Narcyzo. – Hermiona zaczęła krótko i rzeczowo - Ja… chciałabym powiedzieć, że jest Pani dobrą kobietą. Nie sądziłam, że zaznam tyle dobra od rodziny Malfoy’ów. Cieszę się, że mogłam Panią poznać od tej lepszej strony. – uśmiechnęła się i wstała w zamiarze objęcia Narcyzy jedną ręką, bo w drugiej nadal trzymała ramkę ze zdjęciem.
- Dziękuję Ci Hermionko, to wiele dla mnie znaczy. – wyszeptała Pani Malfoy – Draconem się nie przejmuj. Będzie trochę arogancki, ale mu się znudzi i postawi na koleżeńskość – zapewniła Narcyza, choć dziewczyna nie była do tego przekonana. Chłopak miał czas na sympatię do niej już przez kilka lat szkolnych, lecz z nich nie skorzystał. Nagle ma się to zmienić, tylko dlatego, że Hermiona jest u niego w domu? Niemożliwe…
Nie wiedziała jednak, że kilka pokoi dalej siedział Draco rozmyślający o młodej, nieznośnej, ale całkiem ładnej gryfońskiej panience.

- Kilka minut później -

Hermiona uśmiechnęła się ostatni raz do Pani Malfoy i według jej zaleceń poszła na dół do jadalni, gdzie miała zaczął się kolacja. Czuła się dobrze. Severus wyleczył ją na tyle, że nie czuła nic prócz lekkiego szczypania, kiedy dotykała rany na policzku. Obiecano jej też maść, po której ma szybko wrócić do zdrowia. Przy następnej wizycie Nietoperza postanowiła spytać, czy zostanie jej blizna. Miała nadzieje, że nie. Gdy stanęła przed drzwiami do jadalni zawahała się, ale ostatecznie szarpnęła klamkę i pchnęła drzwi, aby wejść. Stół był już zastawiony. Serwis Państwa Malfoy wyglądał wspaniale. Kieliszki do wina odbijały światło bijące z kominka. Hermiona zapatrzyła się w płomień i przypomniała sobie wierzę Gryffindoru, gdzie zawsze dbano o to, aby było ciepło i przytulnie. Uśmiechnęła się na to wspomnienie, ale nie było jej dane w nim zatonąć, bo usłyszała za sobą złośliwy głos.
- Zamierzasz wreszcie wejść, czy wolisz torować przejście – głos należał do Dracona, co ocuciło Hermionę na tyle, że odzyskała język.
- Myślałam, że fretki jedzą w kuchni. – to pierwsze co jej przyszło do głowy. „Biała fretka” – to dobry temat na zaczepkę. Zadziałało.
- Coś ty taka cięta Granger? Powinnaś mi teraz dziękować, a nie się stawiać. – Draco spiął się na wzmiankę o fretce. Nie lubił, gdy mu to przypominano. Wstydził się swojej młodzieńczej histerii.
- Wiedziałam, że sobie nie odpuścisz. – prychnęła zirytowana dziewczyna – Jednak muszę cię rozczarować, bo nie zamierzam się przed tobą płaszczyć, Malfoy.– dodała szybko. Draco cieszył się bardzo, że zdobył kolejny powód, aby zaczepić byłą gryfonkę. Uratował ją z morderczych szponów Bellatriks, co będzie idealnym pretekstem, żeby wzbudzić w dziewczynie poczucie dłużności.
- No co ty nie powiesz, Granger. Już myślałem, że się czegoś nauczyłaś podczas tego krótkiego pobytu tutaj. – zmrużył gniewnie oczy, przez co Hermiona podjęła walkę na spojrzenia. Gdyby spojrzenia mogły zabijać… Jednak po chwili dziewczyna westchnęła głośno z frustracji i choć w głowie mnożyły się różnorodne docinki uznała, że przynajmniej dzisiaj ze względu na Narcyzę się opamięta. Bez słowa odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę zastawionego stołu, by zająć miejsce plecami do ściany, a przodem do kominka, by móc wpatrywać się w płomień podczas ucztowania. Młody Malfoy był w szoku. Dziewczyna nie zaszczyciła go żadnymi ciętymi ripostami. Czy to możliwe? Potrząsnął przecząco głową i z niedowierzaniem poszedł w kierunku, w którym przed chwilą udała się dziewczyna. Hermiona nalała sobie soku dyniowego, wzięła kilka tostów i podczas smarowania ich dżemem rozpoczęła neutralny dialog:
- Rozmawiałam z twoją matką. To bardzo ciepła i wspaniałomyślna osoba. – Draco po raz pierwszy od rozpoczęcia posiłku spojrzał na szatynkę. Na wzmiankę o jego rodzicielce rozluźnił się nieco i posłał w przestrzeń delikatny uśmiech. Wziął łyk wina, które wcześniej nalał do przepięknego, kryształowego kieliszka i odpowiedział spokojnie:
- Wreszcie mówisz coś sensownego, Granger. Masz rację, moja matka jest wspaniałą kobietą.
- Zawsze jak o niej mówisz jesteś taki... taki normalny. – stwierdziła Hermiona. Była to prawda, bowiem kiedy temat rozmów spływał na jego rodziców zachowywał się dojrzale i bardzo inteligentnie.
- Normalny? Zawsze taki jestem, Granger. To ty patrzysz na mnie zawsze jak na kogoś o niskim poziomie intelektualnym. – Draco spojrzał na nią krzywo, po czym upił łyk wina.
- Twoim zdaniem jak mam na Ciebie patrzeć? Tyle lat mnie gnębiłeś, poniżałeś i wyzywałeś od szlam. Dla mnie jesteś rozwydrzonym chłopaczkiem, który szuka byle pretekstu, aby wyżyć się za swoje marne, wredne życie! – zdenerwowana Hermiona z każdym słowem podnosiła głos. Obietnicę szlag trafił i straciła nad sobą panowanie.
- Hola, hola Granger! Nie udawaj takiej biednej i poszkodowanej. Sama masz cięty język i przy byle okazji wydzierasz się na mnie, tak jak teraz. Jeszcze tylko wspomnijmy o uderzeniu mnie w twarz na trzecim roku i twoim nieustannym i zapewne ulubionym hasłem, czyli BIAŁA FRETKA. – Draco już nie dbał o taktowną rozmowę. Granger go wkurzyła i ma prawo teraz na nią nakrzyczeć.
- Wiesz co?! Jesteś bezczelny! Wypominasz mi uderzenie w twarz, a sam jesteś sobie winien. Gdybyś mnie wtedy nie obraził nie doszło by do tego. Jesteś jak tykająca bomba, Malfoy. Wybuchasz i pochłaniasz wszystko wokół. Tylko jest pewien problem, wiesz? – dziewczyna spojrzała na niego złowrogo.
- Niby jaki, co? Oświeć mnie.
- Masz przed sobą granat, Malfoy. Jeśli zniszczysz coś co jest mi drogie, to pamiętaj, że wciągnę cię na dno razem z sobą. - po tych słowach Hermiona szybko dopiła sok, wzięła w dłoń jeden kawałek tosta, ponieważ tylko tyle udało jej się usmarować masłem orzechowym i z małym jedzeniem w ręku z podniesioną dumnie głową zmierzała ku wyjściu z salonu (-jadalni).
Draco był zbulwersowany tym naskokiem na niego, a następnie zimnym ignorowaniem. Tak nie może przecież być! Wstał szybko i ruszył za byłą gryfonką. Był szybki, więc bez trudu ją doścignął i chwytając za wolną rękę szarpnął na ścianę.
- Nie masz prawa mnie osądzać, jasne?! Nie wiesz jaki jestem, więc nie oceniaj, bo guzik wiesz. – jego twarz przybliżyła się do twarzy zszokowanej szatynki i patrzyli sobie w oczy. Jego były zimne i złowrogie. Jej natomiast zdziwione i przestraszone.
- To mi wyjaśnij jaki jesteś, Malfoy! Do cholery! – zbulwersowała się małą odległością między nimi i prawdą słów bijących od chłopaka. Tak naprawdę nie znali się dobrze. Oprócz wyzwisk nie wiedzieli o sobie praktycznie nic.
Blondyn zdziwił się jej otwartością na szczerą rozmowę. Nie spodziewał się tego, ponieważ zawsze kojarzył Granger z wybuchającą i irytującą osobę. Hermiona wykorzystała moment jego zdezorientowania i odepchnęła lekko od siebie. Włożyła ostatni kawałek tosta do buzi, po czym rozmasowała rękę ściśniętą przed chwilą przez Malfoya. Widziała na jego twarzy zagubienie. Stracił swoją maskę opanowania i chłodu. Był teraz taki normalny… taki prawdziwy. Patrzył smutnymi oczami na nią, ale nic nie powiedział. Wyszedł bez słowa i po chwili słychać było jego kroki na schodach prowadzących do góry. Hermiona jednak nie dała za wygraną.
- Teraz albo nigdy – powiedziała sobie cichutko i pobiegła za nim.

*cytat użyty z piosenki SOKO (kliknij)

~~~

Rozdział 8 za nami, w 9 zacznie się dziać coś między naszymi wspaniałymi bohaterami. Postaram się, aby był bardzo emocjonalny i przede wszystkim skupię się na głównych postaciach. Zaraz zabieram się za pisanie kolejnego rozdziału, aby czytelnicy znowu nie musieli czekać na nie wiadomo co.
Zapraszam do komentowania, zadawania pytań na Ask’u (link w zakładce obok), obserwowania mojego Google+, gdzie jeśli ktoś by chciał mogłabym wysyłać powiadomienia o nowym rozdziale jak i obserwowania samego bloga, aby żaden post Wam nie umknął.

~~~

Pozdrawiam serdecznie


Sunny <3