czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 3 - Czarny Pan; czas zmian

Hermiona poczuła szarpnięcie w okolicy pępka i z przerażeniem stwierdziła, że musi to oznaczać tylko jedno - teleportację. Była bardzo zdenerwowana, ale nie chciała okazywać rosnącej w niej paniki… nie da satysfakcji tym śmierciożercom. Dopiero kilka sekund po tym zdała sobie sprawę, jaki obraz zarejestrowały jej oczy przed zaklęciem maskującym – a mianowicie widziała kto wtargnął do Nory i ją obezwładnił. Gniew i wstyd jaki ją oblał po tym jak nie zareagowała w porę był potworny. Czuła, że nie zawiodła tylko siebie, ale i Ginny. Ginny!!! Gdzie ona teraz może być? – pomyślała zdenerwowana szatynka - Pewnie gdzieś w pobliżu. Nawet nie wiedziała jaka była bliska prawdy… Obok niej szła równie przerażona, nic niewidząca przyjaciółka w asyście zakapturzonego Blaise’a. Hermionę również ktoś prowadził. Jej wróg numer jeden; osoba, która na każdym kroku była gotowa ją skrzywdzić – Draco Lucjusz Malfoy. Blondyn z obojętną miną ukrytą pod maską szedł szybkim i zdecydowanym krokiem po dróżce prowadzącej do dworu Czarnego Pana. Z poleceń dawanych przed misją było jasno powiedziane, że po wykonaniu zadania wszyscy teleportują się PRZED dwór, nie do środka. Jak to zwykle ze sługusami bywa, muszą najpierw prosić o pozwolenie, a dopiero potem wchodzić. Od wyznaczonego celu – drzwi z wielką kołatką w kształcie zwiniętego węża – dzieliło ich kilkanaście metrów. Drogę przeszli w milczeniu. Blaise szybkim krokiem podszedł do drzwi i zdecydowanym ruchem uderzył kołatką. Ginny jakby wyczuwając brak ucisku na ręce próbowała się cofnąć, ale nie przewidziała, że w czasie nieobecności Zabiniego jej ramię zakleszczy ręka Malfoya. Po chwili czekania drzwi otworzył zgarbiony i niezwykle szkaradny mężczyzna. O ile można go nazwać mężczyzną, bo bardziej przypominał szczura.
- Na co czekasz Glizdogonie?! Prowadź nas do Czarnego Pana. – odparł sucho, ale stanowczo Blaise.
Na dźwięk jego głosu dziewczyny zadrżały. Poznały go. Przecież to głos Blaisa Zabiniego! Tego miłego, lecz trochę odizolowanego od innych chłopaka ze Slytherinu! Szczęka opadła im jeszcze bardziej, gdy zrozumiały sens jego polecenia… do Czarnego Pana?! Na brodę Merlina! Gorzej być chyba nie może! Wtedy nie wiedziały jeszcze jak bardzo się myliły.
Gryzoniowaty mężczyzna z widoczną niechęcią ukłonił się nisko po czym jak na sługę przystało poprowadził ich do ogromnej sali balowej. Przynajmniej kiedyś nią była… teraz bardziej przypominała salę posiedzeń z mugolskich horrorów. Ciemne, zielone ściany, srebrne dodatki i czerń. To wszystko co można powiedzieć o tym pomieszczeniu, jeśli chodzi o kolory. Na środku stał czarny tron z poręczami w kształcie węży. Wokół niego kilka mniej pokaźnych krzeseł z czarnego drewna oraz do góry, nad ich głowami wężowate żyrandole błyszczące srebrem. Na środku okręgu była pustka – miejsce tortur ofiar Czarnego Pana. Draco wzdrygnął się na samo wspomnienie tych upiornych krzyków bólu i cierpienia. Z transu wybudził go Glizdogon oznajmujący z nadmierną życzliwością, że zaraz, gdy wszyscy się zjawią przybędzie Czarny Pan. Odszedł i zostali sami – on, Diabeł (bo tak nazywają Blaisa jego przyjaciele) i dwie drżące z przerażenia i zimna nic niewidzące dziewczyny… szlama i zdrajczyni krwi. Po chwili namysłu Draco rzucił je na ziemię przewracając. Usłyszał niemiły dźwięk ślizgu posadzki oraz tłuczonego ciała. Musiało boleć… no i dobrze. Z ironicznym uśmiechem, którego i tak nikt nie widzi pod tą maską podszedł do Zabiniego i uzgadniając kilka spraw dotyczących dzielenia się dzisiejszą nagrodą za wykonanie zadania jako pierwsi usiedli dumnie na swoich miejscach w kręgu. Po kilku sekundach, a może minutach Blaise mruknął ciche zaklęcie odsłaniające wzrok Ginny. Zdenerwowana dziewczyna miała oczy większe niż galeony. Zieleń kipiała z nich jakby zaraz miały eksplodować. Potarłszy oczy rozejrzała się po pomieszczeniu napotykając leżącą kilka metrów od niej najlepszą przyjaciółkę. Ginny widziała, że cała się trzęsie oraz, że zaklęcie zakrywające oczy jeszcze u niej nie znikło. Szybko rzuciła się w stronę Hermiony tuląc ją do siebie i szepcząc, że wszystko będzie dobrze i jakoś się stąd wydostaną.
- Nie wydaje mi się, że kiedykolwiek stąd wyjdziecie, a już na pewno nie całe i zdrowe – prychnął zakapturzony Malfoy.
- Ty gnido!!! Sprzedałeś się temu potworowi..! I co?! Myślisz, że pozwoli Ci stanąć u swego boku?! Jesteś idiotą! – wydarła się na całe pomieszczenie niosąc echem wyzwiska w kierunku Malfoya.
- Jak śmiesz się tak do mnie zwracać parszywy zdrajco krwi! Jesteś tylko nic nieznaczącym robakiem, którego zgniotę, gdy tylko będę miał okazję – powiedział lodowato Draco, po czym machnął różdżką niosąc wzrok oczom Hermiony – A ty co Granger?! Język Ci oderwało przy zaklęciu kryjącym?! Bardzo dobrze, przynajmniej nie będę musiał dzielić jeszcze więcej tlenu niż to konieczne ze szlamą twojego pokroju. – kończąc to zdjął maskę oraz zsunął kaptur z głowy. Jego blond grzywka gdyby nie tak okrutnym słowom, które tu padły, mogłaby zostać uznana za uroczą fryzurę przystojnego chłopaka, ale Hermiona jednogłośnie wraz z mózgiem i sercem stwierdziła, że jest to urocza fryzura ohydnego potwora.
- Jak jeszcze raz, powiesz coś tak podłego mojej przyjaciółce – mówiąc to przybrała minę seryjnego mordercy i powoli wstając kierowała się w stronę Dracona – obiecuję Ci, że osobiście wyrwę ci te tlenione kłaki, język przybiję do żyrandola, a ciało karzę żywcem jeść krukom. – kończąc to zdanie stała niebezpiecznie blisko ciskając gromu w stronę blondyna. Ten wybuch lodowatego zła ze strony byłej gryfonki zdziwił chłopaka. Nigdy jeszcze tak mocno nie reagowała. Mimo to zmusił się na ironiczny uśmieszek. Blaise widząc co się szykuje szarpnął Hermionę z powrotem na podłogę obok równie złej Ginny, po czym dodał uspokajająco:
- Granger, wyluzuj! Na nic Ci się teraz przydadzą te wybuchy złości. Ja na Twoim miejscu składałbym podanie o miejsce w niebie i szybką, mało bolesną śmierć. – stwierdził wypranym z emocji głosem i wrócił na swoje krzesło zdejmując maskę i kaptur.
Szatynka popatrzyła na przyjaciółkę i bez słowa złapały się za ręce prosząc w duchu o jakiś ratunek. Bo na własne różdżki, które były im odebrane nie mogły liczyć. Przełknęły łzy goryczy i czekały na swój koniec.
Po kilkunastu minutach usłyszeli dźwięki dobiegające z korytarza. Kolejne ofiary zostały tu przyprowadzone. Neville Longbottom, Luna Lovegood i RON WEASLEY?! Śmierciożercy rzucili ich nieco brutalniej niż poprzednio zrobił to Malfoy na podłogę obok przerażonej Ginny i Hermiony. Luna od razu doczołgała się do dziewczyn ginąc w ich objęciach. Neville po chwili wahania uznał, że to nie pora na gdybanie, czy stosowne jest trzymać blisko przy sobie osoby płci przeciwnej czy nie. Cała czwórka trzymała się za ręce czekając na wyrok. Ron… on zawsze był dumny i choć często, gdy zrobi coś źle i żałuje, to trochę mu zajmie zanim przeprosi. Hermiona o tym wiedziała i widziała to w jego oczach, więc wyciągnęła do niego rękę, którą przyjął z wdzięcznością. Nic nie powiedział, ale widać było, że nie chciał jej wtedy tak potraktować, a ona mu wybaczyła. Czekali… bezbronni, bez różdżek na swój wyrok, który miał nie długo zapaść, ponieważ sala wypełniała się postaciami w ciemnych szatach. Hermiona zauważyła Snapa, który usiadł blisko rodziny Malfoyów. Wymienili krótkie spojrzenia z Narcyzą po czym z kamiennymi maskami patrzyli na drzwi. Nie musieli długo czekać. Ten najważniejszy – Lord Voldemort zjawił się niczym duch. Wyglądało to tak, jakby nie dotykał ziemi. Sunął swoimi długimi czarnymi szatami po podłodze, a za nim pełzł dumny, ogromny wąż - Nagini. Śmierciożercy jak na komendę, która nie padła podnieśli się z miejsc i czekając, aż Czarny Pan spocznie, usiedli po nim.
- Ahh… moi mili przyjaciele – powiedział Voldemort – Dziękuję za przybycie. Cieszy mnie również fakt, iż ,,marzenia”, o których Wam powiedziałem zostały spełnione. – skończywszy przemowę uśmiechnął się co w jego przypadku było jeszcze gorsze od kamiennej twarzy.
Wszyscy patrzyli na niego w skupieniu, bojąc się choćby drgnąć.
- Najpierw zacznijmy od tego dlaczego się tu zebraliśmy… a mianowicie dlatego, iż musimy rozważyć pewien istotny fakt związany z Chłopcem, który nie powinien był przeżyć. Niestety Harry Potter dowiedział się o istnieniu horkruksów, za których pomocą może mnie zgładzić. – przybrał minę smutnego szczeniaczka, po czym roześmiał się drwiąco – Nie spodziewał się jednak faktu, że to my możemy prowadzić w tej bitwie. To MY pociągamy za sznurki, nie Zakon! Wszyscy wiedzą, że rodzina Potter’a nie żyje, w tym ostatnią stratą był Syriusz – tu spojrzał na Bellatrix Lestrange – Dlatego też naszym celem było zniszczenie Wybrańca od środka… tak bardzo głupi i nieostrożny, zawsze chwalił się swoim poświęceniem dla przyjaciół, a my to sprytnie wykorzystaliśmy – kilka śmierciożerców szczerzyło się z dumy.
Voldemort wstał i ruszył leniwym krokiem w stronę niewolników mówiąc:
- Parszywe gady pełne brudnej krwi. Niektórzy z was się takimi urodziło, a niektórzy zostali brudni z wyboru – tu popatrzył na Weasley’ów, Longbottom’a i Lovegood – Jednakże mam dla was pewien pomysł na resztę jakże marnego życia. Powiecie mi wszystkie sekrety Harry’ego Potter’a, a ja was za to wynagrodzę i wasza śmierć będzie łagodna i szybka. – uśmiechnął się i zwrócił do śmierciożerców – Przyjaciele! Tych, których wymienię niech wstaną i podejdą na środek, abym mógł im podziękować… Severusie, zapraszam.
Wyżej wymieniony mężczyzna wstał i szybkim krokiem poszedł na środek kręgu trzepocząc peleryną.
- Ahh Severusie, Tobie najwięcej zawdzięczam w dzisiejszym dniu – powiedział uradowany Lord – Masz to o co cię prosiłem? – spytał, po czym wyciągnął ohydną zielono-białą dłoń w stronę mężczyzny.
Snape włożył rękę pod pelerynę i wyciągnął fiolkę wypełnioną niebieską nitką – myśl… ta jaką używa się w myślodsiewni… Tylko kogo? – pomyślała zdezorientowana Hermiona. Postanowiła śledzić każdy ruch, po czym szybko go kalkulować, aby nic jej nie umykło w razie możliwości ucieczki, bo wciąż miała nadzieję na wydostanie się stąd.
- Doskonale! Myśl samego Albusa Dumbledora! Severusie, jestem z ciebie bardzo zadowolony! – krzyknął zadowolony Czarny Pan z udawanym uwielbieniem dla Snape’a. – Możesz już usiąść, nie długo porozmawiamy o Twojej nagrodzie.
Nietoperz posłusznie wrócił na swoje miejsce. Cisza nie trwała długo, bo znów rozległ się syk Lorda:
- Na środek zapraszam Dracona Malfoy’a, Blaise’a Zabiniego, Teodora Nott’a , Bellatrix Lestrange i Antonina Dołohow’a – wszyscy wymienieni stanęli we wskazanym miejscu, więc Lord kontynuował – Wszyscy z was zasłużyli dzisiaj na nagrodę za prawidłowe wykonanie zadania, które wam dałem. Pan Malfoy i pan Zabini zasłużyli również na dodatkową nagrodę za zdobycie zakładników jako pierwsi. Gratulacje, Czarny Pan jest z was zadowolony – skończył swoją wypowiedź machając ręką w stronę krzeseł, aby odeszli.
Teraz nadszedł moment na który wszyscy czekali, a mianowicie co stanie się z niewolnikami.
- Myślę, że dzisiaj nie będziemy prowadzić naszych rozmów z drogimi gośćmi – zawołał ironicznie Lord Voldemort z naciskiem na słowo ,,gośćmi”, po czym kontynuował – Trzeba przemyśleć kwestię noclegów… jakieś pomysły?
Śmierciożercy w skupieniu obserwowali swojego Pana bojąc się choćby drgnąć. Po chwili milczenia w powietrze wystrzeliła niepewna dłoń.
- Nott Senior? Ahh.. proszę! Proszę mówić! – zawołał uradowany Lord.
- Ykhm! – mężczyzna odchrząknął gulę, która uniemożliwiała mu przemowę – myślę mój Panie, że najlepszym rozwiązaniem będzie… rozdanie tych… gnid zaufanym ludziom, aby na czas braku przesłuchań byli pod czyjąś opieką.
O cholera – pomyślała Hermiona – Tylko nie to! Mam przybywać w domu jakiegoś obrzydliwego śmierciożercy i pozwalać mu na różne okrutne tortury?! – Szatynkę aż zemdliła ta wizja.
- Dobry pomysł, Nott’cie. Tylko kto jest na tyle ,,zaufaną” osobą, aby to zrobić? – rozejrzał się po zebranych Czarny Pan i dodał – Ten kto się tym zajmie musi być odpowiedzialny, lojalny i skory do współpracy z naszymi przybyszami. – widząc brak reakcji na jego wypowiedź, zaczął mówił głośniej i ostrzej - Więc kto?! Kto jest na tyle posłuszny mnie, aby podczas mojej nieobecności zająć się tymi osobami oraz utrzymać ich przy życiu, żeby się jeszcze na coś przydali?! – zobaczył, że Bellatrix Lestrange powoli wstaje z miejsca z tym swoim brudnym, zepsutym uśmiechem – Przykro mi Bellatrix. Wiem, że jesteś jedną z najbardziej zaufanych mi osób, ale po tym jak poprzednio nie potrafiłaś powstrzymać się od zabicia ostatniego ,,gościa” nie mogę się na to zgodzić. – Kobiecie zrzedła mina i ze skruchą usiadła. – No cóż… skoro wszyscy tu zebrani są na tyle skromni, aby się zgłosić… sam to zrobię! Wybiorę tych, którzy ostatnio bardzo mi pomogli: Draco Malfoy, Blaise Zabini, Teodor Nott (junior) oraz dla różnorodności w wyborze Pansy Parkinson* i  Astoria Greengrass*.
Młodzi czarodzieje w skupieniu wstali i wyszli na środek kręgu. Draco, Blaise i Teo (bo tak nazywali go przyjaciele) mieli bardzo poważne miny – jakby byli wykuci z kamienia. Zero emocji to jedyny sposób na utrzymanie swojej postawy przy Czarnym Panie. Dziewczyny natomiast aż trzęsły się ze stresu. Oczy miały mokre, ręce spocone. Nigdy jeszcze Lord Voldemort nie zwracał się do nich po jakąś misję, zwłaszcza jednoosobową.
- Pewnie zastanawiacie się dziewczęta dlaczego akurat was wybrałem do tego zadania… - powiedział to w takim momencie, jakby czytał w ich myślach - Stwierdziłem, że wasze rodziny zasłużyły na nagrodę za swoją pracę oraz dlaczego mielibyśmy dyskryminować tę jakże piękną i zdolną płeć? – ostatnie pytanie brzmiało jak pytanie, ale wcale nim nie było. Czarny Pan nie lubi gdy mu się przeszkadza w przemówieniach, a zwłaszcza, gdy przerywają mu śmierciożercy niższej ,,rangi”**.
 Ze swoim okrutnym uśmiechem podszedł do niewolników i mocą różdżki siłą podnosił każdego z nich.
- Draco Malfoy dostanie swoją ulubienicę szlamę – powiedział zajadle Lord, gdyż wiedział, że młodzi nienawidzą się całym sercem. Hermiona ze zdziwieniem, przerażeniem i gniewem wypisanym na twarzy została rzucona prosto w ramiona młodego Malfoy’a, który niby przypadkiem oddalił się o krok, aby była gryfonka upadła u jego stóp.
Do Hermiony jeszcze nie do końca dotarło, że jest teraz zdana na łaskę i niełaskę swojego wroga – Dracona. W tym samym momencie blondyn czuł chorą satysfakcję z tego, że będzie mógł znęcać się nad Granger i nikt mu tego nie zabroni. Aczkolwiek czuł irytację po wypowiedzi Czarnego Pana. Ulubiona szlama? Co prawda nad tą szlamą lubił się znęcać najbardziej, ale bez przesady z tymi epitetami! Jeszcze ktoś sobie coś o nim pomyśli, że może gustuje w brudnej krwi. Też coś…
- Blaise Zabini otrzyma zdrajcę krwi – Diabeł również musiał wykazać się dużym refleksem, lecz zrobił to z większą delikatnością, ponieważ najpierw złapał Ginny, a potem posadził na ziemi – Tylko pamiętaj młodzieńcze! Ona jest w tym rozdaniu najważniejsza, gdyż skradła serce Wybrańcowi… a to co serce kocha najbardziej boli, gdy się to traci. – Lord Voldemort zaśmiał się upiornie, a śmierciożercy od razu mu zawtórowali.
Ginny popatrzyła na równie przestraszoną co ona Hermionę. Obie wiedziały, że taki układ nie skończy się dla nich dobrze. Wiedziała też jednak, że i tak ma lepiej z Zabinim, niż Malfoy’em… zwłaszcza, że on niecierpi Hermiony i tylko czeka na chwilę, aby ja poniżyć.
- Teodor Nott dostanie niezrównoważoną psychicznie czarownicę – po tych słowach Luna już leżała u stóp swojego ,,właściciela”. – Równie niezdarny czarodziej trafi w ręce naszej uroczej Pansy Parkinson. – Lord nie rzucił jej brutalnie chłopaka ważącego dwa razy tyle co ona, tylko po prostu przeniósł jego ciało przed jej nogi. – a na koniec równie parszywy co jego siostra rudzielec Weasley dla pięknej i utalentowanej czarownicy, Astorii Greengrass – wymieniona dziewczyna z niesmakiem dotknęła czubkiem pantofla swoje nowe ,,zwierzątko domowe”.
Teo przyjął Lunę z mieszanymi uczuciami. Co prawda nie znał jej i słyszał tylko same plotki o jej ,,niezwykłej” wyobraźni, ale nie wiedział też jak się zachować w tej sytuacji. Być złym za Pomyluną? Czy cieszyć się, że nie przypadła mu gorsza osoba? O to jest pytanie…
Dziewczyny były rozczarowane, że dostały tak nierozgarniętych chłopców jak byli gryfoni. Co prawda nie było w czym przebierać, ale mimo wszystko były zniesmaczone decyzją Lorda.
Czarny Pan popatrzył chwilę na dobrane pary, po czym powiedział:
- Skoro wyjaśniliśmy sobie kwestię opieki, możemy zakończyć dzisiejsze spotkanie. Pamiętajcie tylko – tu zwrócił się do młodych właścicieli niewolników – możecie robić z nimi różne rzeczy, nie interesuje mnie jakie… gwałty, pobicia, złamania – to muzyka dla moich uszu, lecz pamiętajcie, że mają zostać żywi… przynajmniej na razie. – po tych słowach Lord wyszedł, a raczej wyfrunął muskając szatami podłogę wraz ze swoim ukochanym wężem u boku.
Śmierciożercy popatrzyli krótko po sobie, po czym teleportowali się w kierunkach tylko im znanych. Po około minucie w Sali zostali tylko młodzi czarodzieje, Bellatrix Lestrange, Narcyza Malfoy i Severus Snape. Pierwszy głos zabrała oczywiście Bellatrix:
- Do zobaczenia Cyziu (Bo tak nazywała swoją siostrę Narcyzę). W najbliższy weekend przyjdę do ciebie i Dracona zobaczyć jak sprawuje się wasza domowa szlamcia. – zarechotała złośliwie pokazując zniszczone zęby -  Sama też trochę się nią pobawię – po tych okrutnych słowach teleportowała się z trzaskiem.
Hermionę przebiegł dreszcz na samą myśl o tym, co może zrobić jej ta stuknięta kobieta. Wszyscy wiedzą, że jest nieobliczalna, więc to nie wróży nic dobrego.
Narcyza z delikatnym śladem zniesmaczenia po słowach siostry pożegnała się krótko z Severusem, mówiąc mu, żeby wpadł niedługo na odwiedziny.
Młody Malfoy cały czas trzymał swoją ,,zabawkę” za rękaw. Nic do niej nie mówił, nie patrzył na nią. Wkurzył się strasznie, że teraz będzie na nią skazany. Czuł drżenie jej ciała pod jego ręką... i dobrze! Niech Granger wie, że ma się bać. Jest czego! Będzie musiała mieszkać ze swoim wrogiem i pozwalać mu na liczne wyzwiska pod jej adresem – to od razu poprawiło mu humor.
 Wraz z matką złapali się za ręce, po czym teleportowali się z Hermioną pod rękę do ich własnego, ogromnego dworu – Malfoy Manor.
Przerażona Hermiona myślała, że zacznie się jej koniec. Nie wiedziała jednak, że to dopiero POCZĄTEK.


*Rodzina Pansy i Astorii w moim opowiadaniu służy Czarnemu Panu, a co za tym idzie uczestniczą w tym wszystkim
**Użyłam tu słowo RANGA, ponieważ w tej historii istnieje coś takiego jak wyższa i niższa pozycja w służeniu Lordowi Voldemortowi. Wyższa pozycja – przywileje, zaufanie, ważniejsze zadania. Niższa – słabsze, gorsze, zadania, w których jak się umrą to nikt za nimi nie płacze, zwłaszcza Czarny Pan.


 ~~~

W pierwszej kolejności pragnę podziękować za odwiedziny mojego bloga dwóm pierwszym czytelnikom. To dla mnie zaszczyt i wielkie szczęście podzielić się z Wami moją pracą i wyobraźnią. Dziękuję za komplementy oraz przede wszystkim za uwagi dotyczące kilku spraw, które postaram się naprawić. Oczywiście jest to dla mnie ważne, aby takie komentarze przychodziły, dlatego też zapraszam do komentowania, obserwacji oraz zaproszeń do kręgu na Google+ :).
Co do tego rozdziału to jest on dłuższy niż poprzednie. Myślę, iż wszystko w miarę ze sobą współgra i że nie wypisałam za dużo błędów (jeśli tak to możecie o tym napisać! :). Hermiona i Draco spotkali się już na dobre i tak szybko się nie rozstaną... fabuła powoli się rozkręca i myślę, że będzie Wam się miło czytało.

Pozdrawiam serdecznie!

~~~


Sunny Dreamer<3

19 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, nie mogę się doczekać kolejnego :)

    P.S. Tekst o wiele lepiej wygląda bez fioletowego tła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba.
      Masz rację, dzięki za podpowiedź z tym tłem! :)
      Pozdrawiam. ;))
      (Jeśli nie chcesz przegapić żadnego postu - zaobserwuj blog!)

      Usuń
  2. Śliczny szablon!
    Uwielbiam takie klimaty w Dramione ;3 Zawsze jest jakiś dreszczyk emocji i dużo wydarzeń, a nie tylko romanse i romanse xd Pisz dalej, bo nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Na pewno będzie tak samo dobry jak ten, a może nawet jeszcze lepszy c;
    Sheireen ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę uwierzyć, że odpisałaś! Już straciłam nadzieję, a tu patrzę i jest! <3
      Bardzo dziękuję za tak miłe słowa, dzięki nim aż chce się pisać.
      Nad kolejnym rozdziałem już pracuję, także niedługo się pojawi.
      Zapraszam serdecznie,
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Witam,
    Chciałabym Cię powiadomić, że zostałaś przyjęta do Stowarzyszenia :)
    Pozdrawiam,
    Ann
    Ps: Link w buttonie nie działa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Marzyłam o tym! :)
      Pozdrawiam serdecznie!
      Sunny ♥
      Ps: Już poprawiłam ten błąd, przepraszam za niego - moje niedopatrzenie :)

      Usuń
  4. Nominowałam cię do Liebster Blog Award! o więcej informacji zajrzyj do mnie :)

    www.byc-kochanym.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! :)
      na pewno zajrzę
      pozdrawiam!
      Sunny ♥

      Usuń
  5. Dziękuję!
    Na pewno zajrzę! :)
    Pozdrawiam,
    Sunny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietnie!!!!!! Serio, zaczyna sie cudnie!!!
    Teraz tylko zgrabnie to poprowadz i wyjdzie arcydzielo!!!!
    Pozdrawiam mikdredred
    www.well-you-are-quite-nice-you-know.blogspot.com

    wdziecznam bede za info o nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za miłe słowa :)
    Nie sądziłam, że mój blog może zostać uznany za coś godnego arcydzieła, dziękuję jeszcze raz. :)
    Pozdrawiam,
    Sunny ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow. To tyle ile jestem w stanie powiedzieć! Naprawdę świetna historia, zupełnie inna. Draco będzie mógł bawić się swoją szlamcią? brzmi zabawnie xD ale jestem ciekawa co dalej! czekam na następny!
    Pozdrawiam, R. ;) (needyoudramione.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)
      Tak, Draco nie raz pewnie nas zaskoczy swoją wyobraźnią na różnego radzaju traktowania naszej kochanej Hermiony :D
      Zapraszam do czytania kolejnych rozdziałów.

      Pozdrawiam,
      Sunny ♥

      Usuń
  9. Jako twoja najlepsza przyjaciółka ośmielę się podpisywać Pani Szpinak. Bo tak. A rozdział jest pjękny! Chce żeby Luna była z Teodorem. #zapiszpodwymaganiamidlapaniszpinak. Jutro masz wstawić rozdział. Bo przytrzasnę cię fotelem do ściany. <3 Kop w dupsko i pisz. Bo czekam.
    ~ Pani Szpinak, przyjaciółka z ławki, dementor i twoje natchnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okeii, niech będzie Pani Szpinak, Wiiisiaku ♥
      Dziękuję, cieszę się, że Ci się podoba..
      W swoim czasie dowiemy się wszyscy co stanie się z Luną..
      Jutro będę pracować nad kolejnym rozdziałem, także ten fotel nie będzie potrzebny :D
      Pozdrawiam Cię mój dementorze,
      Sunny ♥ (Monika - O nie! Wydało się jak mam na imię!! Dam da da dam!!!)

      Usuń
    2. Pozostań anonimowa. Bo fani będą chcieli cię porwać. A ja nie wiem czy jestem gotowa walczyć z krzesłem w dłoni. Dość ekstremalne i niebezpieczne dla wojownika narzędzie. #lunamusibyćzteodorembociukradnępoduszkę

      Usuń
    3. Tak, jak na razie będę anonimowa. Cóż za szczyt profesjonalizmu! *-*
      Nie bój się, jakby co schowam się w szafce pod zlewem :3
      #tylkoniepoduszka #koniecpisaniatutajbosiężenułarobi

      Sunny ♥

      Usuń
  10. Nie mogę się doczekać 'przygód' w Malfoy Manor.
    Mam nadzieję, że Cyzia pokaże troszeczkę swojej dobroci Hermionie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział genialny i ten przydział dość ciekawie rozmieszczony :D
    Moje oczy płaczą ze szczęścia... koniec fioletu! Juhuu!
    Lecę, pędzę na kolejny rozdział :)

    Pozdrawiam Schanee :))

    OdpowiedzUsuń