Drugi rozdział tego samego tygodnia?! Kim jesteś i co zrobiłeś z Sunny?! :o
Pewnie wiele z Was zadaje sobie to pytanie, ale nie martwcie się - to wciąż ja. Przy poprzednim poście napisałam, że jestem chora i mam dużo czasu wolnego. Dzisiaj potwierdzam tę tezę, ponieważ przygotowałam dla Was poniższy rozdział. Czy tylko ja tak mam, że najlepiej pisze się blisko północy? Na prawdę! W dzień potrafię utworzyć coś krótkiego i mam wrażenie, że jakościowo jest poniżej zera. Natomiast w nocy mój umysł jest otwarty i stukam w klawiaturę jak szalona.
Mam nadzieję, że się Was spodoba.
~~~~~~~~~
Do
holu wleciał delikatny podmuch wiatru zmuszając w ten sposób firanki do
niesfornego tańca. Podłoga zaskrzypiała pod wpływem ciężaru dwóch postaci.
Jeden z nich ubrany był w trampki, ciemne jeansy, t-shirt z logo Rockowych
Wiedźm i koszulę w kratę z podwiniętymi rękawami aż do łokci. Jego towarzysz natomiast
wyglądał bardziej elegancko. Miał na sobie klasyczne czarne spodnie i białą
koszulę z rozpiętym guzikiem u góry. Kolor tkaniny współgrał z jego mleczną
cerą.
Hermiona
obserwowała ich ze schodów. Była cała sparaliżowana ze strachu. Dopiero teraz
skupiła się na ich twarzach. Jej mięśnie lekko się rozluźniły, bowiem znała
przybyszy. Pomimo tego istotnego faktu nie ufała im, aby przywitać ich z
szeroko wyciągniętymi ramionami. Przed oczami miała tylko obrazy lat szkolnych
i wyzwiska unoszące się w powietrzu pod jej adresem. Kolejnym wspomnieniem był
pokój przesłuchać Czarnego Pana. Ona klęczała trzęsąc się ze strachu w
momencie, gdy tamci siedzieli i patrzyli na nią z pogardą. Zero pomocy, żadnej
empatii.. pustka.
Ze
spojrzeniem wypranym z emocji spojrzała w twarz Blaise’owi i Teodorowi.
Oni
natomiast ze swobodą popatrzyli na siebie, posłali delikatny uśmiech i luźnym
krokiem ruszyli w stronę schodów, czyli również i Hermiony. Gdy byli na równym
poziomie rzucili tylko:
-
Witaj, Granger.
-
Cześć, Granger. - i poszli na górę.
Dziewczyna
była w szoku. Nie spodziewała się tak neutralnej reakcji na jej obecność.
Oczywiście domyślała się, że skoro Malfoy się rehabilituje, to z pewnością jego
przyjaciele mają podobne poglądy. Poznała trochę Teodora, ale zawsze trudno
było jej go rozszyfrować. W bibliotece był bardzo naturalny. Potrafił czasem
zażartować i ukazać się od strony sympatycznego chłopaka. Hermiona w jego towarzystwie
czuła się bardzo swobodnie. Do czasu, gdy jego przyjaciele nie dołączali do
niego w czytelni… i cały czar pryskał. Stawał się oziębły i niedostępny. Nie
dogryzał jej jakoś zacięcie, ale gdy wymagała tego sytuacja potrafił słowami
doprowadzić ją do łez. To nie jest zbyt
optymistyczne nastawienie, dziewczyno. – pomyślała. Jeśli chodzi o Blaise’a
nie miała zbytniego pola do komentowania. Tego gościa nie znała kompletnie.
Pomimo jakichś plotek o jego nowych „przyjaciółkach” – co nie jest też obce jego
kumplom – głośnych śmiechach w Wielkiej Sali i sporadycznych docinek w jej
stronę nie wiedziała o nim nic. Tylko tyle, że jest bardzo entuzjastyczny, ale
to nie jest zbyt odkrywczą informacją.
Dopiero
po chwili zorientowała się, że nadal stoi na schodach gapiąc się pod dziwnym
kątem w stronę łuku prowadzącego na piętro. Odetchnęła kilka razy. Z przejęcia
zaschło jej w gardle, ale zdecydowała się poprosić o szklankę wody domowego
skrzata dopiero w swoim pokoju. No dalej
Hermiono, tylko kilka kroków i będziesz na piętrze, potem przejdziesz przez
korytasz szybkim i zdecydowanym krokiem, po czym trafisz do pokoju – swojego
własnego azylu. – z tą motywującą myślą ruszyła.
Przekroczyła
łuk dzielący hol z pierwszym piętrem i zobaczyła, że młodzi mężczyźni rozgościli
się w tamtejszym saloniku i kuchni. Blaise rozkładał szklaneczki z trunkiem na
stoliku, a Teodor szukał czegoś w szafce. Hermiona przeklęła się w myślach, że stanęła,
a to było jednoznaczne z problemami do ponownego ruszenia się z miejsca. Patrzyła
na nich chwilkę i toczyła zaciętą walkę z mózgiem o to, że jeśli zrobi
jakikolwiek krok, to oni ją zauważą. Nic bardziej mylnego. Stojąc jak słup
przyciągnęła zdecydowanie większą uwagę.
-
Wreszcie przyszłaś, Granger. – Blaise patrzył na nią uważnie. – Skoro już tu
jesteś, to może dołączysz?
-
Słucham? – Hermiona miała wrażenie, że ogłuchła i ma omamy.
-
Diabeł ma racje, usiądź z nami. – dodał Nott.
Dziewczyna
patrzyła na nich, a w głowie słyszała szum podobny do telewizora z odłączoną
kablówką. Ruszyła z miejsca w kierunku pokoju, ale stwierdziła, że to
niegrzeczne iść tak bez słowa. Niewolnica, czy nie – ona zna zasady dobrego
wychowania. Odwróciła się do nich i idąc powoli, ale zdecydowanie tyłem
powiedziała:
-
Dzięki za propozycję – jeszcze kilka kroków do tyłu – ale znajdę sobie inne
zajęcie.. nie przeszkadzajcie sobie. Miłego… tego co właśnie chcecie robić! –
dodając krótki zwrot grzecznościowy i jednocześnie nadal cofając uderzyła o coś
na kształt ludzkiego ciała.
Zapiszczała i odwróciła się z szybkością świetlną. Za
nią, a właściwie już przed nią stał Malfoy trzymający w ręce plik kart do gry w
pokera.
-
Co się tak wydzierasz Granger? – uśmiechnął się ironicznie – Uważaj jak
chodzisz, bo następnym razem może ci się coś stać.
-
No proszę… martwisz się o mnie? – spojrzała na niego podejrzanie. Pomimo
bijącego z przejęcia serca zachowywała się w miarę pewnie.
Blondyn
spojrzał na nią w jakiś dziwny i niezrozumiały dla niej sposób, po czym dodał
szybko:
-
Nie, Granger. Ja tylko ostrzegam. – i wyminął ją siadając na kanapie obok
Blaise’a.
Zabini
patrzył na rozgrywającą się przed chwilą scenę z lekkim rozbawieniem, a Nott…
człowiek zagadka, jego twarz nie wyrażała nic. Hermiona nie czekała na dalszy
ciąg wydarzeń i bez większych słów poszła w kierunku swojego pokoju, w którym
się zamknęła.
-
Kobiety… – powiedział ciemnoskóry chłopak z szelmowskim uśmiechem.
Draco
i Teodor spojrzeli na siebie podnosząc brew w geście zdziwienia.
- Kilka godzin później –
Hermiona
siedziała w swoim pokoju tak długo, że aż z nudów liczyła dziurki na suficie.
-
Raz, Dwa, Trzy, … , Dwadzieścia Dziewięć, Trzydzieści, Trzydzieści Jeden. –
skończyła obliczenia – Trzydzieści jeden nudnych dziurek… Trzydzieści jeden
cholernie nudnych dziurek. – była sfrustrowana.
Nie mogła nic czytać, bo Malfoy
jej tego zabronił. Nie chciała marnować kartek na bazgroły, a brakowało jej
weny na coś wartościowego. Pić jej się nie chciało. Do łazienki też nie musiała
zaglądać, bo była tam pięć minut temu. Prychła zrezygnowana. Jedyne czego potrzebowała
to posiłek. Już od jakiejś godziny słyszała burczenie własnego żołądka, ale nie
chciała wołać i wysługiwać się i tak już zarobionym domowym skrzatem. Jedynym
wyjściem było zejście do jadalni, ale to oznaczało kolejne spotkanie z
chłopakami. Zdenerwowana zsunęła się z łóżka i zaczęła okrążać pokój ustalając
wszystkie za i przeciw wyjścia z pokoju. Przerwał jej kolejny dźwięk protestu żołądka,
co przesądziło o losie dziewczyny.
Otwarła
delikatnie drzwi i z zadowoleniem pomyślała, że nie stworzyła żadnego
niepotrzebnego skrzypnięcia. Rozejrzała się po korytarzu i nie zobaczyła
nikogo. Pewnie poszli już do domu - pomyślała
i z uśmiechem na twarzy ruszyła swobodnym krokiem w stronę schodów prowadzących
na parter. Gdy się tam znalazła skręciła w kierunku jadalni. Otworzyła drzwi i
zamarła. Z powodu znikającego już słońca w pokoju byłoby ciemno gdyby nie
kominek i świece zdobiące przepięknie uszykowany stół do kolacji. Jednak nie to
zszokowało Hermionę, a osoby siedzące przy owym stole. Pani Narcyza, Draco,
Blaise i Teodor siedzieli przy posiłku rozkoszując się swoim towarzystwem. Co
jakiś czas wybuchali przemiłym dla ucha śmiechem spowodowanym prawdopodobnie
żartami wypowiadanymi przez Zabiniego. Po chwili nastała cisza, bowiem ktoś
zauważył dziewczynę stojącą w progu pomieszczenia i reszta odwróciła się we
wskazanym kierunku. Pierwsza odezwała się Pani Malfoy:
-
Hermiona, kochanie. Właśnie posłałam po ciebie skrzata, ale musieliście się
minąć. Usiądź z nami. Zjemy wspólnie kolację.
Szatynka
trzymając się materiał rękawa bluzki podeszła we wskazane miejsce, aby zasiąść
przy arystokracji. Zauważyła, że Ognista Whiskey pozwoliła chłopakom odprężyć
się na tyle, że nie okazywali się zaczepni wobec dziewczyny. Bardzo jej to
odpowiadało. Na talerz nałożyła sobie sałatki z kurczakiem i trochę chleba. Do
kubka nalała świeżo zaparzonej herbaty. Przez chwilę rozkoszowała się jej ciepłem
i zapachem, ale gdy poczuła kolejny ucisk w żołądku mówiący Dziewczyno, ogarnij się! Najpierw daj mi
papu, a potem wciągaj opary swego napoju.
Przez
chwilę jedli w ciszy. Hermiona czuła się nieco winna, ponieważ przed jej
przybyciem była tu całkiem inna atmosfera. Była w szoku spowodowanym przez
własną postawę, ale odkrząknęła cichutko i rozpoczęła rozmowę:
-
Jak tam prace w ogrodzie, Pani Malfoy? – uśmiechnęła się, aby podtrzymać swoje
dobre intencje.
Narcyza
natychmiast odwzajemniła ten uśmiech i podchwyciła temat. Opowiedziała jej jak
przesadzała tulipany w inne miejsce, bardziej przystosowane do ich wymagań.
Następnie podała kilka nazw kwiatów, niekoniecznie znanych Hermionie, ale mimo
wszystko starała się opisać je w taki sposób, żeby wszyscy mogli sobie to
wyobrazić. Szatynka zadała jeszcze kilka pytań, ale gdy wszystko zostało
powiedziane ponownie wrócili do punktu ciszy. Dziewczyna czuła na sobie
zaciekawione spojrzenie chłopaków. Udawała jednak, że nic takiego nie ma
miejsca i wzięła energiczny łyk herbaty. Szybko tego pożałowała, ponieważ napój
był bardzo gorący i sparzył jej język. Nie wydała jednak z siebie żadnego
dźwięku protestu i odłożyła kubek na stół. Gdy wszyscy już zjedli i wypili
zrobiło się jakoś swobodniej. Główną zasługą był Blaise, ponieważ on jako osoba
śmiała rzucił tematem w towarzystwie:
-
Tak… to może skoro już jesteśmy w taki licznym gronie, to może się poznamy? –
Draco i Teodor spojrzeli na niego jak na idiotę; znali się przecież od
najmłodszych lat. Ciemnoskóry chłopak przełknął ślinę i sprostował wypowiedź –
To znaczy my z chłopakami się znamy i panią Narcyzę również, ale ty, Her…
Granger, jesteś tak jakby nowa.
Dziewczyna
była zakłopotana, bo czuła, że nastał moment, w którym powinna powiedzieć coś w
stylu: Cześć, jestem Hermiona; Kocham
czytać książki; Mam rudego kota; Moim ulubionym kolorem jest czerwony.
Jednak w tym momencie wydawało jej się to niezwykle głupie. Patrzyła Blaise’owi
w twarz, ale nie wypowiedziała ani słowa.
Draco
czując się w tym momencie szefem, czy po prostu gospodarzem spróbował pomóc.
Nie, żeby czuł się jakoś odpowiedzialny za tą dziewczynę, ale takie wypytywanie
przyjaciela nawet jego by skrępowało.
-
Blaise, jesteś tak bezpośredni, że nawet Pansy by się zachłysła. Może tak po
kolei, co? Granger, to znaczy Hermiono – spojrzał na nią – To jest mój
przyjaciel Blaise. Dla nas Diabeł. – wskazał na niego, a ciemnoskóry chłopak
uśmiechnął się szeroko ukazując rząd śnieżnobiałych zębów – Jest to nasz
osobisty, ślizgoński śmieszek. Na pewno się polubicie, jeśli nie będziesz go
słuchać przez cały czas, bo inaczej mózg ci eksploduje. – na te słowa blondyn
dostał kuksańca w bok od Zabiniego, który z udawanym smutkiem i złością poczuł
się dotknięty ostatnim komentarzem. – A to jest Teo. Jest…
-
Znam go – Hermiona uśmiechnęła się niezauważalnie w stronę Nott’a, który w
podobny sposób odwzajemnił jej dwa słowa. Draco natomiast spojrzał na nich z
nieodgadnioną miną. Choć nie było tego widać zirytował się wbrew własnej woli.
Nie wiedział dlaczego tak reaguje na znajomość Granger z jego przyjacielem, ale
tak się stało.
-
Doprawdy? – dodał z udawanym zdziwieniem. – Mogę wiedzieć skąd?
-
Gadaliśmy dużo w bibliotece. – wciął się Teodor. Był spokojny i nie widział w
tym nic niestosownego.
-
Mogłem się domyślić. Oba prymusy siedzące obok siebie w czytelni. Kłócące się
tylko wtedy, gdy ślizgoni albo gryfiaki do nich przysiądą. No proszę...
ciekawe. – Draco patrzył przenikliwie na tę dwójkę, ale nie mógł nic wyczytać. Dlaczego tak mnie to irytuje? –
pomyślał.
-
Nie bądź taką przyzwoitką, Malfoy. – powiedziała Hermiona z zaczepnym uśmiechem
– Gadaliśmy tylko o książkach i innych zainteresowaniach, a ty wyszukujesz w
tym jakichś skandali.
-
Właśnie, Smoku. – dodał Nott. Ledwo zauważalnie jego głos pochrypiał, jakby…
zesmutniał?
Blondyn
wychwycił tę zmianę w przemowie przyjaciela i zaczął mu się intensywniej
przyglądać. Czyżby on liczył na coś
więcej od Granger? – pomyślał Draco. Zakochanie to ponoć coś naturalnego,
ale dla młodego Malfoya myśl, że przyjaciel mógłby zauroczyć się byłą gryfonką
była… właśnie, jaka była? Chłopak przekalkulował to sobie i jedyne co czuł to
jakieś dziwne ukłucie w żołądku. Czyżby zazdrość?
Nie, to
niemożliwe. O kogo mam być zazdrosny? O Granger? Niech się spotyka z kim chce.
Przecież jest dorosła i może decydować o sobie. Ma prawo do pokochania Teo…
Tylko dlaczego jak o tym myślę, to mam wrażenie, że oszukuję samego siebie?
Draco
nagle wstał od stołu, a wszystkie oczy zostały zwrócone ku niemu. Ruszył bez
słowa w kierunku wyjścia z jadalni. Przyjaciele i matka nawoływali go, ale ten
nie odwracał się i brnął do przodu. Ostatnie co usłyszał przez opuszczeniem
pokoju to jego własne imię wypowiedziane przez Hermionę. Nigdy nie czuł tyle
empatii w swoim imieniu wypowiedzianym przez nią. Czy ona w ogóle zwracała się
do niego w ten sposób? Nie przypominał sobie, ale ostatnie co postanowił przez
wyjściem z jadalni, to to, że chciałby słyszeć to częściej.
Dużo częściej.
~~~~~~~~~
Rozdział 11 za nami. Mam nadzieję, że takie perypetie uczuciowe Wam się spodobały. Ja jestem w miarę zadowolona z całości. Koniecznie dajcie znać co myślicie w postaci komentarza. Jeśli chcecie być na bieżąco, to polecam opjcę Obserwuj.
Ostatnio pojawiły się zakładki Kontakt, Autorka i Bohaterowie. Z tego ostatniego jestem najbardziej dumna. Zachęcam do zajrzenia, przeczytania i napisania komentarza również tam!
To bardzo motywuje do dalszej pracy.
Życzę Wam pięknego weekendu i przede wszystkim odpoczynku po szkole/pracy.
Pozdrawiam serdecznie!
Sunny <3
Nic dodać nic ująć! Draco, a co Ci się stało? Zazdrosny?!:o Oby tak dalej i co knuje Blaise? Nie mam weny na pisanie, wybacz kochana, ale rozdział świetny! <3
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam jutro do siebie:*
Ciekawy pomysł na opowiadanie , co prawda mam wrażenie że akcja toczy się troszkę za szybko , ale zdecydowanie miło się czytało wszystkie rozdziały. Oczekuje na następne rozdziały , życzę weny . Pozdrawiam . :)
OdpowiedzUsuńW takim razie wiele cię jeszcze zaskoczy, bo nie wszystko potoczy się tak jak można było przypuszczać po przeczytaniu rozdziału :D
UsuńZapraszam do dalszego śledzenia mojego bloga!
Pozdrawiam! <3
Witaj, z tej strony administratorki Katalogu Granger.
OdpowiedzUsuńWraz z nadejściem wakacji, na naszym katalogu nadeszły porządki. Z racji tego, że na Twoim blogu nie pojawił się żaden post od ponad pół roku, został on przeniesiony do zawieszonych. Gdy powrócisz do publikowania, poinformuj nas o tym w zakładce ZMIANY, a Twój blog powróci do aktualnych opowiadań.
Pozdrawiamy,
Administratorki Katalogu Granger