Pierwsze promienie słońca dostały się do dość obskurnej i
niezbyt przyjemnej komnaty. Było to tymczasowe zakwaterowanie pewnego przystojnego
osiemnastoletniego chłopaka. Miał on niezwykle jasne włosy, można by rzec, że
księżyc podarował mu swój blask. Pod dawno niestylizowaną grzywką były oczy..
ich kolor paraliżował swoim chłodem i obojętnością. Niegdyś szczęśliwy błękit
ucznia Hogwartu, dzisiaj smutne, bez wyrazu spojrzenie zniewolonego sługusa.
To jakiś koszmar - pomyślał chłopak – Nie dość, że muszę siedzieć w tym ohydnym
miejscu, to jeszcze zaraz wyruszam na misję, która kompletnie mi się nie
uśmiecha. Na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Przez chwilę jeszcze
siedział w milczeniu na starym łóżku z niezbyt ładnie wyglądającymi pościelami.
Nagle przerwało mu nerwowe pukanie do drzwi. Zrezygnowany wyprostował się i z
równie zimnym jak oczy głosem odparł krótko:
- Wejść.
Drzwi otwarły się zaraz po tym. Do pomieszczenia wszedł
mężczyzna z długą jak skrzydła nietoperza peleryną. Twarz zakrywały mu kosmyki
ciemnych włosów.
- Profesor Snape*? Co Pan tu robi? Nie powinien być Pan na
misji? – zdenerwował się chłopak.
- Powinienem Draco. – a więc tak miał na imię ten przystojny
młodzieniec – Właściwie jestem już spóźniony i nie powinno mnie tu być.. ale w
zaistniałych okolicznościach musisz o czymś wiedzieć.. – powiedział przyciszonym
głosem Snape.
Dracona zdziwiła nagła reakcja jaką było wyciszanie komnaty
przez byłego nauczyciela, aby jak się domyślał nie wyszło nic z ich rozmowy poza jej ściany.
- Przyszedłem tu, ponieważ dowiedziałem się wiele istotnych
faktów o Twojej misji, Draco. Jako bliski przyjaciel Twojej rodziny czuję się
zobowiązany dbać o Ciebie w tych dwóch światach**. – Snape popatrzył na niego
uważnie, po czym kontynuował – Po pierwsze Twoja misja będzie dotyczyła dostarczenia
Czarnemu Panu dowodów... dowodów w postaci zakładników, którymi będzie mógł
posługiwać się w walce przeciwko Harry’emu Potter’owi. Czarny Pan wie, że Harry
stracił większość rodziny, a Ci, którzy mu pozostali to przyjaciele… Rozumiesz Draco? – Profesor zmniejszył szparki
w swoich oczach i nawet takiego kogoś jak bezwzględny, zimny Draco Malfoy
przeszedł dreszcz.
- Czyli chce mi Pan powiedzieć, że moja misja polega na
dostarczeniu Czarnemu Panu przyjaciół Bliznowatego?! Ja, Draco Malfoy, mam
wtargnąć do takiej obrzydliwej chaty, jaką jest dom Wieprzlejów?! – Chłopak poczuł
się głupio, że naskoczył na kogoś takiego jak pomocny Snape, który na misję nie
ma wpływu, a jedynie co, to przynosi mu informacje.. Mimo to zachował swoją
maskę wrogości do końca rozmowy.
- Draco! Wiesz, że Czarny Pan zrobi wszystko, aby ziścić ten
plan! I czy to zrobisz ty, czy Bellatrix nie ma różnicy. – wysyczał profesor,
po czym dodał łagodniejszym tonem – Próbuję Ci pomóc Draco… Obiecałem Twojej
matce chronić Cię i wiesz, że to zrobię. Dlatego ty, choć wiem, że nie chcesz
musisz sobie z tym poradzić. Weź się w garść, bo jeśli tego nie zrobić
konsekwencje będą ogromne.
Młody Malfoy przemyślał wypowiedź dawnego opiekuna domu w Hogwarcie.
Snape miał rację. Wiedział, że musi robić wszystko czego ten obrzydliwy potwór
sobie zażyczy. Inaczej on oberwie. Inaczej Jego matka za to zapłaci… a na to
nie pozwoli. Narcyza nie będzie cierpieć w tej walce o przetrwanie, bo i tak
przypłaciła już swoją psychiką. Nie pozbierała się po karze Czarnego Pana,
która była wykonana na Jego ojcu – Lucjuszu. Matka się stara, to widać. Ale jej
oczy już dawno nie błyszczą szczęściem jak kiedyś… Draco obiecał sobie, że po wojnie postara się
przywrócić te iskierki, które po niej odziedziczył. Sam będzie musiał je w
sobie zapalić. Ale to po wojnie, teraz należy tylko przetrwać. TYLKO - prychnął
Draco – jakby to było łatwe.
Z taką właśnie myślą żegnał Profesora Snape’a. Musi ubrać
szaty, aby zdążyć na zbiórkę. Przecież Śmierciożercy
nie będą na niego czekać. Założył więc czarną pelerynę z kapturem. Nałożył
maskę i ruszył korytarzem na misję, która już na zawsze zmieni bieg JEGO
HISTORII.
*W moim opowiadaniu wiele zabitych postaci w oryginale żyje, np. Severus Snape
**Snape jest szpiegiem Zakonu oraz służy Czarnemu Panu. W Zakonie chroni Dracona przed atakami słownymi np. przez Rona Weasley'a , a w siedzibie śmierciożerców chroni go ,,po cichu", gdy nikt nie widzi podaje mu różne informacje itp. - Snape bardzo dba o młodego Malfoy'a ze względu na Jego matkę jak i sympatie do samego Dracona. ;>
Rozdział 1 za mną! Cóż.. pewnie jest tu wiele niedociągnięć, dlatego uwagi mile widziane :)
Ten rozdział jest taki bradziej informacyjny.. zapoznajemy się z PIERWSZYM ŚWIATEM, jakim jest życie i sposób myślenia Dracona Malfoy'a oraz co potem nastąpi :)
Jak większość z Was się pewnie domyśla, niedługo pojawi się druga osóbka ,,płci pięknej" dlatego cierpliwości :) Jeśli te dwa ostatnie posty dostaną od Was jakiś odzew to od razu zabieram się za dalszą historię.
Obserwować, komentować i dobrze się bawić czytając!! :)
~~~
Sunny Dreamer <3
Sunny Dreamer <3
Ciekawie piszesz, że tak powiem. Ale troszeczkę mi przeszkadza to zakolorowanie tekstu na fioletowo. Może lepiej by było zostawić sam, zwykły tekst? Taka mała sugestia ode mnie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny. Cieszę się, że się podoba oraz dziękuję za opinię, która pomaga mi w udoskonaleniu bloga. Oczywiście przyjmuję opinię do serca i zrobię wszystko, aby poprawić błędy - Zrobiłam fioletowe tło tekstu, aby było lepiej widoczne, ale oczywiście sprawdzę jak wygląda bez.
UsuńPozdrawiam i zapraszam do dalszego czytania! :)
Zazdroszczę talentu.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny.
Polubiłam cię po Prologu, a teraz cię kocham!
Przywróciłaś życie Severusowi!
Trzymam kciuki, aby żywy był też Syriusz.
Zapowiada się dobrze, nie powiem, że nie. Jednak tło tekstu. Dziękuję Merlinowi, że rozdział krótki bo moje oczy już bolą nie miłosiernie. Proszę zrób edit.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że mało pozytywny komentarz ale od bólu skroni oraz oczu wścieklica mnie łpie.
Pozdrawiam Schanee :))